Pierwsze koty za płoty

I po praktycznym. Najbardziej obawiałam się łuku. Niepotrzebnie. Egzaminator nie miał się do czego przyczepić. Na placu spędziłam jakieś 5 minut 🙂 Wszystko pięknie, super, dokładnie i – powoli 😉

Wyjazd na miasto. Jakoś szło nawet. Egzaminator trafił mi się rewelacyjny, na lajcie, ze spokojem i w ogóle… Ale.. Któryś raz przełączka i zawracanie. I tramwaj. I po ptokach, bo pan mi wyhamował. Chociaż mówiąc szczerze nie wiem po co, bo sama już hamowałam 😦 no, ale nic już nie zrobię. Było, minęło. Trzeba jechać opłacić następny termin i czekać spokojnie na następną szansę 🙂

Dodaj komentarz